Poomoc

Pajacyk, Wspieraj Dobro, Okruszek, Polskie Serce, Habitat, Pusta Miska, Wyklikaj Żywność - Kliknij i Pomóż

niedziela, 21 października 2012

***

Żegnaj, mały, czarny Przyjacielu...

czwartek, 11 października 2012

jaka piękna katastrofa

Jeśli coś wygląda na zbyt piękne żeby było prawdziwe, to prawdopodobnie takie jest. (por. Murphy E., 1949).
Albo to po prostu PMS.
Albo moje życia ma na drugie domino i właśnie pada z hukiem:
- teza, że można godzić studia i pracę i jeszcze mieć (czas) na życie;
- teza, że praca wykonywana "po godzinach" wystarczy na coś więcej niż rachunki. Ba! wystarczy na rachunki;
- teza, że ludzie są uczciwi;
- teza, że ludzie są słowni;
- teza, że jak Bóg zamyka drzwi to otwiera okno;
- teza, że wypłata przychodzi w terminie;
- teza, że za godziwą płacę należy się godziwa praca;
- a systemy są idiotoodporne;

Nie mam siły wstać z łóżka i pójść na studia a następnie do pracy. A mam pół godziny, by podnieć się i wyjść.

wtorek, 9 października 2012

ech, humaniści...

Słowem wstępu - studiuję (tym razem), na bardzo humanistycznym kierunku (poprzednio był już przyrodniczy (dość ścisły) i bardzo ścisły (za to przerwany)). Mamy na tym kierunku jeden matematyczny przedmiot, który powoduje w koleżankach "po fachu" płacz i zgrzytanie zębów. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś ma problem z logarytami czy pochodnymi (choć prawidłowo wytłumaczone nie powinny sprawiać trudności). Ale żeby tak wykładać się na materiale (maksymalnie) liceum... (jak liczby naturalne i teoria zbiorów). Goddamn!
Dlaczego statystyczny ścisłowiec nie ma problemu z ogólnie pojętą kulturą, z naukami humanistycznymi tez by sobie poradził (w końcu nawet w socjologii i prawie są wskaźniki a gramatyka to dość logiczna sprawa), a rzesze humanistów na dźwięk słowa "matematyka" dostają dreszczy?
Czuję się trochę wyalienowana - często słyszę "to co Ty tu robisz?". Lubię matematykę, nawet potrafię ją dość jasno tłumaczyć (choć od lat mój poziom plasuje się gdzieś w okolicach  matury), lubię nauki humanistyczne (wybrane co prawda, ale nie można mieć wszystkiego), ba! uwielbiam nauki przyrodnicze (znam taki jeden kierunek, który łączy te cechy, ale niestety już go ukończyłam).  Czy muszę dać się zaszufladkować?

Dyskalkulia

link
Dyskalkulia istnieje - znam co najmniej dwie osoby z taką przypadłością (co gorsza, to siostry). Ale uważam, że istnienie schorzenia nie powinno powodować obniżenia wymagań. Nie mogę żądać utworzenia drużyny koszykówki a'la 1,20 w kapeluszu, po to bym miała szansę na mistrzostwo, nie będę wymagać obniżenia dla mnie  wymagań na egzaminie w rysunku na ASP, tylko dlatego, że mam dwie lewe ręce do rysowania.
Terapia powinna umożliwić dyskalkulikom w miarę normalne życie w społeczeństwie - zakupy, obliczanie czasu, rozpoznanie godziny na zegarku. To już coś. Jeśli ktoś ma wyższe aspiracje - cóż, Demostenes, mimo wady wymowy, został wybitnym mówcą.
Czasem po prostu ktoś ma trudniej w życiu.