Poomoc

Pajacyk, Wspieraj Dobro, Okruszek, Polskie Serce, Habitat, Pusta Miska, Wyklikaj Żywność - Kliknij i Pomóż

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Dżizas

dziś już miało nie być notki, bo nie chce mi się kończyć tych zaczetych , o polityce...
ale skoro natrafiłam na fajny link to go tu wrzucam
http://www.youtube.com/watch?v=OQ_jyUV8qFM
jakoś mi miło koresponduje z dzisiejszym dniem i fajnym kazaniem
http://wywiady.republika.pl/szata2011/szablonnowy.html
(dominikańskie to fajne, bojkotuję moją parafię bo księża są zbyt polityczni i radiomaryjni i kazania podnoszą mi ciśnienie i prowokują do zmiany, co najmniej wyznania)
no nic, dobranoc
a! w związku ze pracą na M czuję się dziś tak

piątek, 26 sierpnia 2011

Wędrując ku dorosłości

Poszukuję ostatnio pilnie podręczników dla najmłodszego z rodziny, ku mojemu zdziwieniu, odkryłam, że na liście znajduje się (dość słynny) podręcznik "Wędrując ku dorosłości".
Postanowiłam sprawdzić, czy się nie mylę i czy faktycznie jest to ten konkretny podręcznik. Owszem, po wpisaniu tytułu w gugla, pierwsze wyskakują niepochlebne opinie (oto kilka: 1, 2, 3, 4). Częściowo przerysowane, jednak ze sporym ładunkiem słuszności.
Cóż, całe szczęście ominął mnie w LO taki przedmiot, szkoda mi tylko młodzieży, która odkrywa, że nie jest heteroseksualna. Całej reszty zmuszonej do czytania bzdur trochę też.
A tu z kolei fronda z teorią homo-spisku (5).

Dno i pół metra mułu

Mam dół jak.. no duży w każdym razie, magisterka mi nie idzie, bo utknęłam w ciemnej... dziurze.
Aż tu nagle mały kwiatek poprawił mi humor. Na chwilę.
Idę umierać dalej.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Tortilla z kurczakiem i warzywami

Zrobiłyśmy dobry obiad
jako, że kochanie już go opisała to nię będe dublować
http://varanek.blogspot.com/2011/08/przepis-wrap-drobiowy-z-sosem.html#more

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Otwieram wino ze swoją dziewczyną

Dziękuję i prosze o więcej :*
Twoje zdrowie :*
a tu notka lustrzana http://varanek.blogspot.com/2011/08/otwieram-wino-ze-swoja-dziewczyna.html#more

niedziela, 21 sierpnia 2011

lobby

kilka notek mam z zanadrzu, na szybko natomiast jeden ważny link
http://bra-fitting.eu/kawa-na-lawe-linki-przydatne-w-lobbowaniu/
bo mnie wkurza jak widzę kobiety w niedobranych stanikach (jakieś 95% spotkanych)
si ja

sobota, 20 sierpnia 2011

Opowieści z podróży


To był hit młodzieży z ostatniego turnusu.
Trochę nie mam siły pisać, więc będą głownie multimedia. Ale fajnie było.






No i jeszcze kawał - hit wyjazdu
Miejski szalet. Wpada zdyszany facet, łapie za klamkę do klopa i słyszy:
- Zajęte, k***a!
- Och, pardon.
- S'il vous plait, ch*ju.

To by było na tyle

Boję się (...) powrotów

i co i miała być notka, ale się życie trochę posypało i... dopiero teraz mam siłę aby dokończyć.
poniżej opis pewnej podróży
----------------------------------------------
PKP mnie przeraża.
Już na starcie było strasznie - perspektywa trwającej niemal dobę podróży nigdy nie brzmi niewinnie.
Chwilę przed wyruszeniem - telefon od taty, że był wypadek kolejowy na naszej trasie i czy już jedziemy. Powiedziałam, że dopiero startujemy i że pewnie będą opóźnienia na trasie.
Wyjazd z ośrodka - 19.30
Noc - pierwsza połowa podróży na trasie Wybrzeże - Stolyca minęła bardzo spokojne, nawet udało mi się trochę pospać. Za Stolyca w kierunku Krakowa początkowo było niezle, acz kilkanaście godzin w pociągu daje się we znaki. i oczywiście "zwyczajowe spóźnienie", sięgające w Radomiu godziny. No i niesamowicie denerwujące przestoje - po kilkanaście minut na stacji "nie-wiadomo-po-co", skoro i tak jesteśmy spóźnieni.
W końcu, godzinę przed Krakowem postój się przedłuża - po wyjrzeniu przez okno naszym oczom ukazuje się kordon służb: policja, strażacy, ratownicy, z czarnymi workami... po kilkunastu minutach przychodzi konduktor i mówi, ze ktoś wpadł pod pociąg, ze "sprzątanie" to potrwa jeszcze ze 3 godziny, ale możemy się przesiąść w inny, zapchany pociąg do Krakowa, który przyjedzie za 20 min. Cóż robić, wsiadamy, ostatnia godzina mija nam na siedzeniu na walizkach na korytarzu (sukces dnia - zasnęłam na stojąco).
W Krakowie koleżanka oddała "swoje" dzieci ich rodzicom, a ja z reszta starałam się zdążyć na pociąg do Katowic. Hurra! Zdarzyliśmy, po pól godz przychodzi konduktor i mówi nam, ze mamy bilety na Przewozy Regionalne a jedziemy IC TLK. Jako, ze był miły, wysadził nas w Krzeszowicach i kazał czekać na najbliższy osobowy do Katowic. Czyli jakieś 50 minut.
Gdy w końcu przejechał,  wsiedliśmy do dusznego, zapchanego wagonu. Była jakaś 23 godzina podroży, a ja gdy tylko znajdowałam miejsce by się oprzeć/usiąść to odpływałam. Oczywiście, dzieciaki miały tysiące pytań w stylu kiedy będziemy, daleko jeszcze, na którym peronie się zatrzymamy, w jakim wagonie jesteśmy...
W końcu - Katowice, szybkie oddanie dzieciaków i szturm na kasę, by zdobyć bilet na najbliższy pociąg do Wrocławia. Pani w kasie musiała na nas nakrzyczeć, ze nie jest informacją i nie wiem kiedy jest najbliższy.. ale później, gdy na nas spojrzała, zerknęła na rozkład wiszący przy jej twarzy i powiedziała - za półtorej godziny.
To było ciężkie półtorej godziny, siedziałam na ławce, walczyłam ze snem, wokół szalała burza. Jak w filmie.
Kolejny pociąg, prawie punktualnie. To tylko 3 godziny - przeżyję. Nawet da się pospać, po czym wraca chęć do życia. W międzyczasie - spoźnienie między Opolem a Brzegiem sięga pół godziny. Ale co tam.
Wrocław - 22.00.
Podróż trwała 26,5 godziny. Da się w tym czasie oblecieć świat.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Wróciłam

już jutro w tym miejscu pojawią się conajmniej 2 nowe notki :)
dziś już nie mam siły ich dokończyć, a piszę 2 na raz.
póki co - urlopuję i zbieram siły przed kolejnym turnusem i odsuwam od siebie myśli o magisterce, podjęciu pracy, ewentualnych studiach i o tym "czy istnieje życie po studiach".
uchylę tylko rąbka tajemnicy, że ostatni turnus był o niebo lepszy od poprzedniego :)  i już niedługo spotkam moją ukochaną a nico później nasze święto.
branoc.