Poomoc

Pajacyk, Wspieraj Dobro, Okruszek, Polskie Serce, Habitat, Pusta Miska, Wyklikaj Żywność - Kliknij i Pomóż

sobota, 30 czerwca 2012

humor

http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=403479
Jak macie dużo czasu na to, by się pośmiać z bzdurek (swoją drogą, trochę smutne - jak widać, edukacja seksualna leży)

wtorek, 26 czerwca 2012

Wysoki połysk

Taka stronka mnie zainspirowała do wspomnień (http://ekskluziff.pl szkoda, że blog już się nie rozwija).
Z jednej strony - mistrzowie obciachu, z drugiej - to takie sentymentalne, tak wyglądały mieszkania naszych rodziców (i do tej pory wyglądają mieszkania babć i ciotek).
Cóż, może kiedyś nasza "polaczkowatość" oprócz śmiechu wzbudzi sentyment. Któż nie miał meblościanki "na wysoki połysk", boazerii (kobieta mi krzyczy, że "błazerii"), kanapy czy fotela w dzikie esy-floresy, jakichś dziwnych bibelotów z kamionki/fajansu niech pierwszy rzuci kamieniem. I wąsy... nie rzucim wąsów skąd nasz ród, kto nie miał w rodzinie wąsatego sarmaty niech pierwszy rzuci ceratą ze stołu (lub wałkiem do robienia takich wzorków na ścianie, no taka niby-tapeta). Podejrzewam, że za jakiś czas te rzeczy będą osiągały zawrotne ceny na aukcjach (tak jak teraz meble z lat 60').
Może zatem nie wyrzucajmy wszystkich reliktów bezguścia ubiegłego trzydziestolecia :)

*Będę łaskawszym okiem patrzeć na papieża na ścianie i meblościankę, gdy odwiedzę rodziców obiecuję.

piątek, 22 czerwca 2012

I hate my job

Szef przysłał mi wczoraj maila, o treści mniej-więcej "Pani ..., pracujemy zgodnie z poniższym grafikiem". Na grafiku jak byk wisi 22-23.06. Myslę - ok, mówił, że sobota-niedziela, widocznie się coś pozmieniało. Jadę do pracy (pół godziny autobusem, dobrze, że zaryzykowałam spóźnienie i pojechałam na styk, bo wcześniejszy jest pół godziny wcześniej, ot, taka linia). Na miejscu nie wiedzą nic na temat promocji. Dzwonię do szefa. On zdziwiony odpowiada "ale przecież dziś piątek!", mówię, że tak było na grafiku. "Najmocniej panią przepraszam, widzimy się jutro". Idę na przystanek, autobus za pół godziny. Czyli dwie cenne godziny (nie licząc wcześniejszego wstania, makijażu...), poszły sobie ot, tak. I liczyłam na wolną niedzielę.
Szkoda, że jestem dobrze wychowana, nieasertywna, nigdy mu nie powiedziałam co o tym myślę (a to już nie pierwszy raz, gdy: akcja się nie odbyła, akcja miała być w innym miejscu, sklep jest otwarty w innych godzinach..)


wtorek, 19 czerwca 2012

End

Ha! I znów udało Pinki!
Nadzieja 
Jeżeli nam się uda to coś my zamierzyli
i wszystkie słońca które wyhodowaliśmy w
doniczkach
naszych kameralnych rozmów
i zaściankowych umysłów
rozświetlą szeroki widnokrąg
i nie będziemy musieli mówić że jesteśmy
geniuszami
bo inni powiedzą to za na
i aureole
tęczowe aureole
...ech szkoda gadać
Panowie jeżeli to się uda
To zalejemy się jak jasna cholera 
A . Bursa


czwartek, 14 czerwca 2012

Z szafy wyjsć

link
bardzo fajna historia o outowaniu. Zazdroszczę, mnie jeszcze kilka, w ty,m ten najważniejszy, jeszcze czeka. Ale ostatni miesiąc i tak obfitował w moje coming outy, więc póki co spokój.

witchy bitchy days

jest mi zimno i źle, dzień spędzę pod kołdrą w dresie

wtorek, 12 czerwca 2012

O mistrzostwach rzecz

Dowiedziałam się niedawno, że w czasie, gdy my zachwycamy się brutalną męską siłą (lub znakiem krzyża w bramce), http://www.tvn24.pl/ciekawostki-michalki,5/geje-tez-mieli-swoje-mistrzostwa,256924.html
Jak ktoś słusznie skomentował: "nie wiedziałem, że obecnie trwają mistrzostwa hetero", ale cóż, żaden topowy piłkarz nie przyzna się, że jest gejem - pewnie byłby to dla niego nie tylko koniec kariery, ale tez koniec przyjaźni. W końcu każdy prawdziwy mężczyzna bałby się rozebrać przy pedale, choć moim zdaniem mówiąc takie rzeczy, podkreśla, że gdyby w szatni obok niego rozbierałaby się kobieta, na pewno od razu by się na nią rzucił. A co z osobami biseksualnymi? Osobne szatnie?
W ogóle, niech ktoś mi poda jakiegokolwiek znanego, homoseksualnego sportowca (ok, varanek znalazła, tu)?


Co do krzyża na boisku - większość sportowców to robi (niektórzy natomiast robią gesty voodoo i tego już katolicka część społeczeństwa nie akceptuje). Dla mnie zachwyt tym (w stylu "to jest katolicka Polska!", kilka dni po tym, gdy Fronda stwierdziła, że piłka to nowy bożek i katolicy do kościoła a nie na boisko) jest porównywalny z prawem Godwina. Już tłumaczę. W każdej dyskusji, zarówno zaciętych katolików jak i zaciętych ateistów dochodzi w pewnym momencie do przerzucania się argumentami "Einstein był wierzący (Czasu nie ma, wszystko, co nas otacza, to wieczność. Bóg jest wiecznością, więc jest wszechobecny)", "Einstein nie był wierzący (Jestem głęboko religijnym niewierzącym.(...) Idea osobowego Boga jest mi raczej obca, a nawet wydaje mi się naiwna)". Gdy tylko jakaś znana osoba zrobi coś co przemawia za jednym bądź drugim światopoglądem, od razu zaczyna być przeciągana na którąś stronę. Szkoda, że obie grupy nie widzą, jak bardzo są podobne i jak podobnych argumentów używają.


Tymczasem idę czytać głupoty, uczyć się do egzaminu.

sobota, 9 czerwca 2012

Sport, zdrowie, nacjonalizm

Na vlepkę z takim tekstem natknęłam się niedawno w tramwaju. A, że kościół nieopodal jest silnym ośrodkiem narodowościowym, podobne vlepki często oblepiają okoliczne przystanki i słupy (antysemickie, antygejowskie, anty-wyborcza, anty-Tusk, ostatnio pojawił się anty-Euro 2012, bo anty-UE też wiszą od dawna). Spotykam je także na szybach MPK i czasem na klatkach schodowych.

W sumie nie o tym, miałam pisać.
W moim mieście rozgrywa się kilka meczów na Euro 2012. Ponadto jest kilka "stref kibica" (jednego?). Cóż, wygląda pięknie. Dworzec wyremontowany, stadion skończony, oddane do użytku kilka rozkopanych wcześniej ulic i inne takie. Całe miasto obwieszone polskimi flagami, 80% samochodów też. Wczoraj wybrałam się w okolice rzeczonej "strefy kibica". Kibiców był więcej niż jeden. W większości rodziny z dziećmi (tez takimi w wózkach), wszyscy wymalowani i ubrani na biało-czerwono. Bez spiny, martyrologii i narodowych konfliktów. Po prostu

Szkoda, ze nasze święta tak nie wyglądają, że są pełne niesnasek i przekonywanie się, kto jest bardziej "prawdziwym" polakiem, demonstracji, kontrdemonstracji, obwiniania za katastrofy lotnicze. I niestety, jest to wina wszystkich stron sceny politycznej. Więc nie kłóćmy się, trwa karnawał. Kto chce, obejrzy mecz, kto nie chce, zawsze może nadrobić zaległości z filmach i serialach lub spacerach po mieście (serio! poza stadionem i strefami, reszta miasta jest pusta, jakby w tv nadawali "Stawkę większą niż życie").

POOOOOOLSKAAAAA!
(więcej u varanka)