Poomoc

Pajacyk, Wspieraj Dobro, Okruszek, Polskie Serce, Habitat, Pusta Miska, Wyklikaj Żywność - Kliknij i Pomóż

czwartek, 7 lipca 2011

Czasem jestem feministką

Dziś uderzyły mnie dwie sprawy, obie dotyczące w dużej mierze mężczyzn:
1. W naszej kulturze zdecydowanie zbyt często pobłaża się i bagatelizuje alkoholizm i nieobyczajne zachowania po alkoholu - szczególnie mężczyzn, bo facet to może wypić od czasu do czasu, nawet jak to od czasu do czasu jest codziennie, alkoholizm kobiet piętnuje się dużo bardziej, bo to nie wypada, zresztą, kobity piją w samotności własnego mieszkania. Rzadko korzystam z komunikacji miejskiej, niestety, kiedy już korzystam, to zawsze spotykam pijanych facetów, przeważnie starych, którym ktokolwiek boi się zwrócić uwagę. Facet z dziś był tak pijany, ze wstając zrobił szpagat, po czym ponownie wpełza na krzesełko, bo nie był w stanie iść. Przy okazji zajął ponad 4 miejsca, poniewiera na miejscach w pobliżu nikt nie ośmielił się stanąć ani usiąść.
Ok, kilka razy wracałam po dwóch głębszych późno w noc, zawsze kulturalnie, no i raczej po północy a nie o 13!
2. Jest lato, więc zrozumiałe jest, ze stroje są dość skąpe,  w tym upale po 10 minutach jestem mokra jak po kąpieli.. Moje dekolty natomiast dość głębokie, bo - źle wyglądam w płytkich, zresztą w małe nie mieszczę, nevermind. A, że nie odsłaniam nóg, to równowaga zostaje zachowana. Cóż z tego, skoro idąc ulica jestem traktowana jak przedmiot, im starszy i bardziej obleśny facet tym bardziej ostentacyjne gapi mi się w biust. Ok, ktoś powie ze skoro nosze go na wierzchu to co mam się dziwić, ale to tłumaczenie w stylu zgwałcił ją bo go sprowokowała krótką spódnica. A ja mam ochotę, idąc w środku dnia przez miasto, wbić się w hidżab, aby uniknąć wzrokowej agresji. Bo czuje się rozbierana, poniżana, gwałcona i oddzierana z godności, idąc ulica w nie tak znowu bardzo wydekoltowanej koszulce i spódnicy do ziemi.
Moja kobieta narzeka tez, ze gdybym szla z chłopakiem to nikt by się tak ostentacyjnie nie gapił.

A w ogóle, będąc przypadkiem w dzielnicy Krzyki, została zaczepiona przez, tym razem miłego, chłopaka, który zapytał, czy nie chcę biletów do kina na wieczór, bo on nie może iść. Wzięłam ;) co prawda okazało się, ze film jest z rodzaju tych o "mały chłopiec, który chciał mieć trzy piece" (tu), a konkretnie o mongolskim chłopcy, który został wysiedlony z jurty do blokowiska na pustyni, plus elementy metafizyczno-nadprzyrodzone... I mało "goła baba". wcale.

Wyjeżdżam (czemu cieniu odjeeeeeżdzasz....) i jak mnie nastolatkowie nie zjedzą to wrócę za dwa tygodnie i opiszę. Chyba, ze mi się nie będzie chciało. Zatem, si ju lejter.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz