Sytuacja druga - projekcja filmu dla wyżej wymienionej młodzieży. Po serii pytań czy możemy iść do pokoju?, nastąpił wybór filmu. Z kilku proponowanych, kojarzyłam tylko Salt, z uwagi na bossską Angelinę. Cala reszta nie mówiła mi zupełnie nic (ponoć nowości kinowe). Zatem, obejrzeliśmy Salt. Cóż, wynudziłam się, skomentowałam szału nie było, przewidywalne... i zostałam zjedzona, że to przecież świetny film. Na pytanie, jakie filmy w takim razie oglądam, odpowiedziałam: "no, Woody Allen..., albo jakieś abmitne festiwalowe, oglądam mało filmów. Popularne czasem też, ale nie porywają, co się będę męczyć.
Sytuacja trzecia - w pokoju miałyśmy telewizor. Przez 2 tygodnie wzięłam do reki pilota 2 razy, żeby włączyć, przejrzej kanały i wyłączyć. Na pytanie współlokatorek, czemu siedzę w ciszy w pokoju, odpowiadałam, że nie oglądam telewizji. Odpowiedziało mi spojrzenie "WT ufo".
Na swoją obronę dodam, ze czytałam popularne książki - jakieś młodzieżowe sagi o wampirach, nawet nie warte zapamiętania, ale lekkie i przyjemne. No Wodę dla słoni, bardzo mi się podobała, ale filmu raczej nie obejrzę.
Cóż, jestem hipsterem. Trzeba lecieć do H&M po nerdy zerówki. Albo po obcisły sweterek w serek. Albo nie. Mam już trzy.
Dla żądnych tematu. Hisptersi to,
i to
http://1.bp.blogspot.com/_x3bD_KZ9NRM/TCn6PM411AI/AAAAAAAAAME/htbcZQORSxQ/s1600/hipster.jpg |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz