Poomoc

Pajacyk, Wspieraj Dobro, Okruszek, Polskie Serce, Habitat, Pusta Miska, Wyklikaj Żywność - Kliknij i Pomóż

czwartek, 1 marca 2012

Klapsy

Przez przypadek weszłam dziś na Frondę i cóż tam widzę:
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/klaps_19333
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/ks._kowalczyk_sj:_milo_wspominam_klapsy_ks._kowalczyk_sj:_milo_wspominam_klapsy__19385
Wszystkim zwolennikom kar cielesnych polecam "Zniewolone dzieciństwo" Alice Miller.
Nie chcę się rozpisywać na temat słów "ja biłem bity w dzieciństwie i na dobre mi to wyszło. Bicie nigdy nie wychodzi na dobre - upokarza, uczy "jak nie dać się złapać", a nie tego, czego nie robić. Karane cieleśnie dziecko idealizuje oprawcę rodzica, uważa, że samo jest sobie winne... Osoba karana cieleśnie w dzieciństwie będzie sama używała takich metod, nie znając innych, lub uważając je za dobre.

(...) co pan Michalak zrobił, by na przykład zaprzestać demoralizowaniu małoletnich edukacją seksualną? Przecież molestowanie nieletnich jest karalne.

Za tym wszystkim stoi kompletny brak logiki i zła wola. To nie jest troska o los dzieci. Oni po prostu chcą zaatakować wydawcę katolickiego i szukają jakiekolwiek pretekstu, żeby to zrobić. Nie wierzę, żeby ktoś, kto godził się na aborcję, był szczerze zainteresowany losem dziecka, które dostanie klapsa w pupę.
No tak, znów postawa skrzywdzonego, ostatniego sprawiedliwego katolika.
I szczerze nie rozumiem, dlaczego przeciwnicy "edukacji seksualnej" są przeciw aborcji.

Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl - mamy przecież w prawie zakaz przemocy (wobec ludzi) a i tak potrzebna była dodatkowa ustawa zabraniająca bicia dzieci (wniosek - dziecko to nie człowiek). Więc jakbyście się czuli, kochani dorośli, gdyby za wasze wykroczenia, przewinienia, przychodziłby ktoś większy i lał was w tyłek? Bez możliwości wytłumaczenia motywów, bez możliwości obrony.

11 komentarzy:

  1. to tak, jak pewien policjant dostał dożywocie za zabicie swoich dzieci, by zrobić na złość żonie... a pewien obcokrajowiec z premedytacją za zabicie swojej żony, bo go niby upokorzyła poprzez opuszczenie go (to nic, że ją wcześniej bił) 15 lat... żona to nieczłowiek i można ją zabić, jak psa?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo kobieta i dziecko to nie człowiek. Jeden z moich doktorów na pedagogice powiedział, że historia człowieka, jest historią białego, heteroseksualnego mężczyzny, katolika. I wszystko, co się wymyka z tej definicji - człowiekiem nie jest (np. nie rozpatrujemy dziejów w punktu widzenia mieszkańców Afryki przed XIX w., czy kobiet w średniowieczu, czy dziecka w ogóle).

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak w końcu kobieta to nie człowiek, a większe prawa, przynajmniej wg mniemania KK od niej i dziecka narodzonego ma kupa komórek zanurzonych w diuarze na ciekły azot... No ale czego ja wymagam od ludzi, którzy za największą prawdę mają książkę pisaną pod natchnieniem niewidzialnego Pana, który dal ludziom wolną wolę pod warunkiem, że będą przestrzegali jego zasad...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem katoliczką, więc chyba powoli przekraczasz cienką linię między wyrażaniem opinii, a obrażaniem mnie. O ile mogę się zgodzić z tym, że Kościół poświęca wiele uwagi dyskusji nad "życiem nienarodzonym", to o narodzone troszczy się również, "do naturalnej śmierci". Świetlice środowiskowe, domy samotnej matki, domy starców, Caritas. Ludzie ubodzy, nieszanowani, wykluczeni, bo "nie potrzebują pomocy zdrowi, ale Ci, którzy się źle mają".
    Jeśli nie należysz do Kościoła, nie musisz się kierować jego naukami i filozofią, więc po co ma Cię ona obchodzić. Ja nie przychodzę do wegetarian i nie mówię im "bez mięsa nie ma życia, spróbuj tego befsztyka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bo kobieta i dziecko to nie człowiek. Jeden z moich doktorów na pedagogice powiedział, że historia człowieka, jest historią białego, heteroseksualnego mężczyzny, katolika. I wszystko, co się wymyka z tej definicji - człowiekiem nie jest" Dlatego drążnią mnie katolicy! Sami siebie obrażają a później piszą o cienkich granicach! Widzę też, że nic a nic nie wiesz o trosce Kościoła o żywych. Kombajn do zbierania kasy od każdej żywej jednostki zdołał cię omotać. Aha... jesteś lesbijką? Czytałaś kiedyś wątek na forum wielodzietni.org o nazwie dramat w trzech aktach? Przeczytaj. Sama skrytykowałaś katolików w swoim wpisie i w swoim komentarzu, rozumiem że wolno ci bo przynależysz i wyznajesz katolicyzm- tak by wynikało z tego co piszesz. Ja też przynależę bo apostazji nie dokonałam, w sumie nie mogę a że ścieram się z tym w każdej niemal przestrzeni życia też mam prawo pisać co chce, jak chce i kiedy chce na temat Kościoła- to się nazywa krytyka.

      Usuń
    2. 1. Tekst o historii powiedział człowiek, który nie jest katolikiem.
      2. Ten tekst mnie nie obraża, mówi o pewnej dziejowej prawidłowości. Czy uważasz, że obraziłam też ludzi białych, mężczyzn, heteryków?
      3. "Kombajn do zbierania kasy od każdej żywej jednostki zdołał cię omotać". Ok, czyli nie ma co mnie nawracać.
      4. Nie jestem lesbijką, jestem biseksualna.
      5. Myślę, że wolno mi oceniać KK, jako katoliczka, ale katolicyzm to coś więcej niż "ochrzczona wbrew woli". Skrytykowałam też konkretną postawę (skrzywdzonego katolika o mentalności - "Niemcy mnie biją", a nie człowieka za to, że wyznaje konkretną religię.

      Usuń
    3. Nie obchodzą mnie biali, mężczyźni i heterycy. Nie zrozumiałaś. Jeszcze raz zatem "No tak, znów postawa skrzywdzonego, ostatniego sprawiedliwego katolika.
      I szczerze nie rozumiem, dlaczego przeciwnicy "edukacji seksualnej" są przeciw aborcji." + "Bo kobieta i dziecko to nie człowiek. Jeden z moich doktorów na pedagogice powiedział, że historia człowieka, jest historią białego, heteroseksualnego mężczyzny, katolika. I wszystko, co się wymyka z tej definicji - człowiekiem nie jest" Nie napisałaś czy ów doktor jest katolikiem czy nie, ale z pewnych przyczyn przytoczyłaś jego wypowiedź, z jakich? Ok!Nie będę Cię nawracać bo i po co? Ale nie psiocz gdy inni krytykują Kościół i POWTARZAJĄ to, co sama napisałaś lub się na to powołują. Nie broń zaciekle jeśli nie masz 100% pewności, czy masz rację. No tak, zapomniałam, że biseksualizm ostatnio zastąpił homoseksualizm. Myślisz że wolno Ci oceniać KK? Dobrze myślisz, myślisz że "ochrzczonym wbrew woli" (złośliwie wzięte w cudzysłów) nie wolno? Źle myślisz. Kościół ocenia każdy, kto choćby minimalnie się z nim zetknął a w Polsce o minimum raczej nie ma co marzyć. Jeśli Ty krytykujesz innych katolików, którzy w swoim marudzeniu i narzekaniu powołują się jakoś na swoją wiarę, to czemu niby ja nie mam użyć zdania "katolicy znowu narzekają". W papierach jestem katoliczką i mam prawo to robić, co więcej... będę to robić. Tyle z mojej strony.

      Usuń
  5. Cóż, w zamyśle moim nie było urażenie Cię, mój post nie był skierowany do Ciebie, był odpowiedzią na słowa wspomnianego przez Ciebie Profesora. Nie wiedziałam, że jesteś katoliczką. Mam swoje zdanie o kościele, ale zaprzestane wyrażania go tutaj z czystego szacunku do Ciebie. Więc salve honore.

    Aczkolwiek chciałabym o coś zapytać, skoro już powiedziałaś, że jesteś katoliczką. Z tego co zdążyłam się zorientować jesteś w związku z kobietą sama będąc kobietą. Nie przeszkadza Ci to, że świetle nauk kościoła Twój związek jest złem ? Nie, bynajmniej nie mam zamiaru Cię urazić,ani nic podobnego więc nie zrozum mnie źle, pytam z czystej ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sobie radzę? Momentami ciężko. Sporo pomogła mi grupa "Wiara i Tęcza". Zostałam wychowana w wierze katolickiej, kiedy odkryłam własną seksualność, wiara została, tego się nie wybiera.
      Nie zabraniam Ci krytykowania Kościoła, sama to robię (nie wszystko mi się podoba - z KK jak z rodziną - czasem się pokłócisz, czasem obrazisz, nie lubisz wujka ze strony mamy, ale w tej rodzinie jesteś). Jestem otwarta na dyskusję, wszak patrzę na życie z dwóch przeciwnych punktów widzenia (i w obu "grupach" bywam wykluczana - takie życie). Konstruktywna krytyka to jedno, nazywanie katolików debilami, którzy wierzą w starą książkę - drugie.

      Usuń
  6. Ja też zostałam wychowana w wierze katolickiej, ale kiedy dorosłam odrzuciłam ją zupełnie.

    PS. nikogo nie nazwałam 'debilem'

    OdpowiedzUsuń