http://sorkovitz.blogspot.com/2010/10/in-vitro-uswieca-srodki.html
nie zgadzam się z tym co pisze ksiądz-autor. Zasmuca mnie to. Nie chcę być w takim Kościele, acz rzeczony ksiądz pewnie powie, ze i tak nie jestem, jako osoba homoseksualna. Nic więcej na ten temat.
Albo nie jeszcze
Fajnie mieć dzieciaczka, kupować mu śpioszki, zabawki, robić w parku zdjęciaWidać, ze ksiądz, "dzieciaczka" nie posiada, nie czuje potrzeby miłości, może sam czuje się "fanaberią" rodziców. To przykre. Ale czy można stwierdzić, że w przypadku in vitro pragnienie dziecka jest egoistyczne, a w przypadku adopcji - nie? W każdej z tych spraw chodzi o tworzące się między ludźmi relacje. Lecz nie oceniam.
Tylko jeszcze pytanie, z jakiejś, nie pamiętam jakiej strony, dotyczącej tego, że dziecko jest owocem miłości (fizyczne i psychicznej) rodziców.
Czy miłość bezpłodna jest mniej wartościowa niż przypadkowy akt, w wyniku którego rodzi się nowe życie? Z pewnością nie.I jeszcze jeden artykuł, tym razem bardziej optymistyczny, tez o DZIECKU.
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,8583976,Pierwsze_dziecko_zostawione_we_wroclawskim_oknie_zycia.html?utm_source=Nlt&utm_medium=Nlt&utm_campaign=1077917
Już mamy takiego pecha, że jak kobieta chce oddać dziecko do adopcji w szpitalu to spotyka się ze społecznym ostracyzmem i niestety, taki miejsca jak "okna życia" są potrzebne.
I kolejne, nie-pro-life stwierdzenie, tym razem z gg: może gdyby nie potępianie antykoncepcji, nie trzeba byłoby potępiać aborcji, bo byłaby marginalna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz