I teraz zajmuję się przetwórstwem warzywnym, ręce mnie pieką od tej czerwonej ostrej papryki.
Z kotami tez apokalipsa, Ruda wróciła cała pokiereszowana, z ranami, brudna i słaniająca się. Kociaki zignorowała, sama nie chciała jeść, wmusiliśmy w nią trochę mleka... I wyrywała się na dwór, więc ją znosłam, bo nie mogla sama zejść po schodach. Jest taka obolała, ze nie wiem jak ją brać na ręce, ma napuchnięty brzuch, zapadnięte boki, rany na mordce, nogach i tułowiu, zaropiałe oczy i jakis dziwnie wygięty ogon. Podejrzewamy, ze albo potrącił ją samochód, albo pogryzł jakis pies. Nie wiem czy sie wyliże, niemniej kociaki i tak my musimy karmić, właśnie się zbliża pora. Szczególnie ten łaciaty jest taki słabiutki i jeszcze sam nie je. Żeby jeszcze wytrzymać ten tydzień, pozniej bedzie im można próbować jakiś stały pokarm im wprowadzać. Te łobuzy rudzielce sa silniejsze, ale bardzo piszczą, i zasypiają na kolanach a po odłożeniu do pudełka sie budzą.
Kłębuchy na kolanach |
Inkubator |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz