ale bez przepisu bo i tak byłby banalny.
Zatem na obiadek były ziemniaki, kalafior i fasolka szparagowa z bułka tartą, a do tego mizeria i pomidory ze śmietaną.
A teraz za oknem armagedon - ulewa, grzmi i wieje. Jak dobrze posiedzieć w domu przy ciepłym świetle lampki i herbacie z malinami.
Taka metafora ciepłego domu - taki dom chciałabym stworzyć.
A w planach ambitniejsza notka, ale dopiero ja układam, wiec nie wiem kiedy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz